"Zibi" wielkim piłkarzem był. Wiemy z grubsza jak zaczął, a po II-ligowym meczu Zawisza – Lechia naraził się lekkoatletycznej legendzie Bydgoszczy, Zdzisławowi Krzyszkowiakowi, powiedziano mu "do widzenia" i musiał się "emigrować" do Widzewa. Potem mundiale w Argentynie, Hiszpanii, Meksyku, mecz Argentyna – Reszta Świata, hartowanie charakteru w pucharach, przejście do Juve, wakacje z Platinim, wreszcie transfer do Wiecznego Miasta. Na ten ostatni odcinek kariery wypada rzucić nieco więcej światła.